O daremności, iskro bogów, kwiecie brukselskich pól


WO machnął notkę która zasadniczo powiela schemat starych, złych czasów advocacy. Zresztą trudno się dziwić, bo w zasadzie okopy dalej te same:  dobre Apple z holistycznymi rozwiązaniami i pryszczerskie sfragmentowane kopawdupeksy. Co prawda tym razem kopawdupeksa koprodukuje Google z ochnastoma producentami telefonów androidowych, a nie Microsoft z ochnastoma producentami pecetów, ale to drobny szczegół.Impulsem do notki WO stała się ta oto stacja dokująca. Jestem zwolennikiem treści ponad stylem, ale ten produkt jest nawet jak na moje krzywe oko dość ohydny i niespecjalnie funkcjonalny. Zaintrygowało mnie więc, skąd te zachwyty na boingboing i nie tylko, zrobiłem więc risercz.Okazało się, że ta rewolucyjna jakość owej stacji dokującej i to co odróżnia ją od zlepionej taśmą klejącą miniwieży z biedronki za 59 zł z chińską ładowarką Micro USB za 6,99 to to, że wieża wysyła do telefonu przez minijack sygnały sterujące (mniej więcej tak jak typowe słuchawki), a tam aplikacja  przesyła je dalej do media playera.Te hałasy z offu które teraz słyszycie to obijanie się o ściany kulających się ze śmiechu makówkarzy oraz głośny rechot WO, oraz jakieś krzyki o bohaterskim odkrywaniu na nowo koła i naprawianiu silnika przez rurę wydechową.Jak wiadomo, w świecie Apple takie rzeczy się nie zdarzają . Dlaczego tak? O tym za chwilę.Idealnym wg WO byłoby, gdyby standardowy konektor był narzucony urzędowo i odgórnie. Mamy kilka takich, tylko właśnie... z braku dobrego jaszczurczego zamordyzmu jest ich kilka. I ujednolicanie idzie po grudzie.


Unia Europejska do spółki z GSM Association (potem dołączyły jeszcze Chiny) poszły na łatwiznę i sharmonizowały jak na razie zasilanie, ustalając że telefony mają być ładowane przez MicroUSB, a ładowarki sieciowe powinny mieć gniazdo USB. Proste, łatwe, przyjemne, popierane przez producentów (w tym i Apple), ma tylko jedną drobniutką wadę - nie da się w ten sposób przepuścić niczego poza prądem i transmisją szeregową. Czyli to tak trochę mocno za mało na potrzeby podłączenia smartfona (o tablecie nie mówiąc) do czegokolwiek bardziej skomplikowanego.


W temacie bardziej przydatnych w 21 wieku rozwiązań panuje radosna różnorodność, w zasadzie każdy producent ma swoje. HTC na przykład postanowiło wpakować do MiniUSB siedem dodatkowych pinów - rozwiązanie kompaktowe, ale niespecjalnie praktyczne. Ponadto istnieje południowokoreański standardowy interfejs dla smartfonów którego chyba nikt poza Koreą na oczy nie widział i porządny, zaprojektowany przez renomowane instytucje konektor PDMI. Którego używa, yyy, eee, Dell Streak. Totalna penetracja rynku.


Subscribe to Life, Universe & Mass Transit

Don’t miss out on the latest issues. Sign up now to get access to the library of members-only issues.
[email protected]
Subscribe